Czwartek, 26 maja
Uhowo, godz. 10.00, w świetlicy Domu Pomocy Społecznej rozegrała się muzyczna opowieść o Chrystusie. Prawie połowa pensjonariuszy była na wózkach inwalidzkich. Zasłuchani, niektórzy ocierali łzy podczas spektaklu. Gdy wybrzmiały ostatnie dźwięki musicalu, a prowadzący koncert Marek R. podziękował wszystkim za przybycie, jedna z pań, drżącym głosem powiedziała: Dziękujemy Wam z całego serca. Jeszcze nigdy nie mieliśmy tutaj takiego koncertu! Słowa podziękowań płynęły jeszcze długo z ust śpiewających - za to, że słuchacze przybyli na to miejsce i z ust widzów, którzy głęboko przeżyli historię zmartwychwstałego Jezusa. Ludzie ci życzyli nam Bożych błogosławieństw, czuliśmy, że Bóg oddziaływał na nas wszystkich - wspomina Ula (sopran).
Brańsk, godz. 15.00. niedługo po zakończeniu uroczystości związanych ze świętem Bożego Ciała, na sali Domu Opieki zasiedli pensjonariusze oraz mieszkańcy Brańska. Jak sami potem mówili: "w Brańsku to po pańsku", rzeczywiście ośrodek był rozległy, okazały i zadbany. Grono starszych ludzi, którzy mieli tu spędzić jesień swojego życia, przyszło wysłuchać musicalu o Tym, który daje zbawienie. Byli zachwyceni, dziękowali nam za to, że chcieliśmy dla nich wystąpić - mówiła Ania R.(alt). Słuchacze bardzo powoli wychodzili z sali, chcąc zatrzymać na dłużej wrażenie i tę nadzieję, którą zaczerpnęli wsłuchując się w słowa musicalu.
Suraż, godz. 19.00. Miejsko - Gminny Dom Kultury, w miejscowości liczącej zaledwie 1000 mieszkańców, znajdującej się niedaleko Łap. Dyrektorka placówki zaaferowana i szczęśliwa, że przyjęliśmy jej zaproszenie, ale wyraźnie przejęta tym, czy mieszkańcy się zjawią na koncercie. Jej obawy nie były bezpodstawne. Tłumów na sali nie było - jak opowiadał Dawid (bas) - ale, co zadziwiające, zaczęliśmy grać dla kilku osób, a potem stopniowo sala wypełniała się coraz to nowymi widzami. Serdeczne przyjęcie, podziękowania, które dało się słyszeć po koncercie, były dowodem na to, że nie liczy się ilość, ale jakość publiczności. Jeden z widzów, który przyjechał wraz z rodziną z Łodzi do Suraża w odwiedziny, powiedział po koncercie: Jeśli miałem przyjechać tutaj tylko po to, by usłyszeć ten musical, to już wiem, że było warto.
Sobota, 28 maja
Białystok
W dawnej posiadłości rodu Branickich, gdzie obecnie znajduje się główny park miejski, o godzinie 20.00 rozpoczął się koncert, który miał miejsce w szerokiej parkowej alei przy wielkiej fontannie. Kawałek dalej jest podium, na które wchodzi się po kamiennych schodach. Tam występował zespół Emaus. Śpiewający mieli przed oczami licznie zgromadzoną publiczność oraz fontannę. Muzyka niosła się daleko w głąb parku, więc musicalu mogli słuchać także ci, którzy siedzieli gdzieś dalej na ławkach, a nie tylko ci, którzy stali przed sceną.
Koncertowi w parku Planty, nieopodal pałacu Branickich, przyświecał cel charytatywny. Zbierano pieniądze na rzecz maleńkiej Madzi, która urodziła się z wadą serca i zespołem wad genetycznych.
Byliśmy zbudowani tym, co usłyszeliśmy po koncercie - wspomina Janusz (tenor) - słowa podziękowań, gratulacje, wzruszenie malujące się na twarzach widzów. Podczas koncertu przed sceną stały zakonnice z kilkorgiem dzieci, którymi się opiekowały. Gdy aktor grający Jezusa zszedł z podium podczas którejś pieśni dzieci podbiegły do niego a on brał je na ręce! Jedna z tych sióstr zakonnych powiedziała: Wiele razy czytałam Ewangelie, ale nigdy jeszcze nie przeżyłam tego tak, jak podczas musicalu…
Takie słowa naprawdę dodają otuchy i ogromnej motywacji do tego, by śpiewać i mówić ludziom o Bożej miłości…
Niedziela, 29 maja
Grajewo
W upalne majowe popołudnie, o godz. 18.00 "Król wszystkich królów" został wystawiony w Grajewie. (Tak na marginesie - zabawny zbieg okoliczności - musical o Chrystusie przy klubie o nazwie "Hades"!) Na widowni zasiedli mieszkańcy całymi rodzinami, a także wiele dzieci i młodzieży. Był to koncert charytatywny, ostatni w akcji pomocy dla Moniki i Zbyszka Buczyńskich z okolic Augustowa, dla których zespół Emaus zbierał pieniądze w sierpniu 2005.
Monika, dla której zbieraliśmy pieniądze, była na koncercie! - mówiła Karolina (alt w zespole) - Rozmawialiśmy z nią latem, po dwóch koncertach, które graliśmy dla niej i jej brata. Teraz także serdecznie się przywitaliśmy i cieszyliśmy, że była z nami. Jak miło było ją znowu zobaczyć, uśmiechniętą i szczęśliwą. Mieliśmy ciekawe rozmowy z różnymi ludźmi - mówił Tomek (bas) - Jeden chłopak mówił mi, że niedawno poznał Chrystusa, a to, co dziś zobaczył, było dla niego bardzo ważne. Życzył nam, byśmy nadal docierali do ludzi z Ewangelią. Przemiłym zakończeniem koncertu był moment, kiedy kilkoro młodych ludzi prosiło o autografy na plakatach. Do szefa zespołu, Marka, podeszła młoda dziewczyna. On, z niedowierzaniem zapytał: Chciałaś powiedzieć, że muzyka, którą przed chwilą usłyszałaś ci się podobała? Dziewczyna odpowiedziała: Nie jest najważniejszy rodzaj muzyki. Ważny jest PRZEKAZ.
Dzięki temu, a także wszelkim innym wyrazom wdzięczności, przekonujemy się po raz kolejny, że warto jest robić to, co robimy. Warto jest śpiewać o Bogu…